czwartek, 26 listopada 2015

5. Przykra prawda

Pomyślałam, że jestem już za bardzo zmęczona na kąpiel, po przeżyciach dnia dzisiejszego. Dlatego też tylko przebrałam się w piżamę i właśnie opatulałam się kołdrą, gdy zza ściany, z pokoju brata doszedł mnie dźwięk utworu, odgrywanego na pianinie. Pomyślałam, że może Oliver słucha w radiu muzyki klasycznej, ale nie słyszałam żadnych innych instrumentów. Tylko pianino. Ułożyłam się wygodnie na poduszkach, zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w cudowną melodię, w której łączyły się różne emocje. Radość i smutek, spokój i strach, miłość wyrażona delikatnymi dźwiękami i nienawiść, przy której dało się słyszeć uderzenia w mocniejsze tony. Tę melodię wygrywał sam Oliver. Musiał mieć w pokoju pianino, ale nie elektroniczne, tylko takie prawdziwe.
Nim się spostrzegłam, zaczęłam zasypiać, rozkoszując się tą piękną melodią. Delikatne dźwięki, na przemian z ostrymi tonami uspakajały mnie, usypiały powoli, ale skutecznie. Nie pamiętam już, czy zachowałam przytomność do ostatniej nuty, czy zasnęłam w środku utworu.
Nie obudziłam się tej nocy ani razu. Spałam tak dobrze, jak nigdy dotąd i wstałam rano wypoczęta. Przez chwilę po przebudzeniu nie wiedziałam, gdzie jestem, ale minęło to po kilku sekundach. Zapragnęłam wziąć długą, rozbudzającą kąpiel, toteż zabrałam ręcznik, ubrania na dziś i kosmetyczkę i udałam się na poszukiwanie łazienki. Okazało się, że łazienka mieściła się naprzeciw mojego pokoju. Jakoś wczoraj tego nie zdążyłam zarejestrować. Zapukałam, by upewnić się, że nikogo tam nie ma i zaszyłam się w środku na zamek. Łazienka była wyłożona płytkami w barwie morskiej, a kafelki na podłodze miały kolor morskiego piachu. W rogu stała duża wanna, przy jednej ze ścian mieścił się długi blat z umywalką, który miał trzy szuflady. Wszystkie były pozajmowane różnymi akcesoriami, zarówno damskimi i męskimi. Taki wielki dom, mający tak wiele pokoi gościnnych, musiał być w końcu przygotowany na różnych gości.
Napuściłam do wanny wody, dodając przy tym odrobinę ulubionego płynu do kąpieli, od którego prawie natychmiast wanna wypełniła się pianą.
Kiedy już zanurzyłam się po szyję w tej gorącej cieczy, poczułam się jak w niebie. Mogłam nareszcie odpocząć od przykrych myśli, tylko skupić się na tym co jest teraz. Przeanalizujmy sobie wszystko od początku.
Wczoraj przyjechałam tu, z nadzieją, że nasze spotkanie, moje i Olivera, zakończy się sukcesem, że obejdzie się bez takich sytuacji, jaka wyszła wczoraj. Mój brat nie za bardzo wierzy, że jego siostra dalej żyje. Ma mnie za oszustkę. To jest najgorsze. Na szczęście, inni domownicy, Hrabia, Eva i jego przybrani bracia, zaakceptowali mnie. Widziałam, że od razu jak mnie zobaczyli, uwierzyli w nieprawdopodobne. Widząc podobieństwo i wiedząc, że kiedyś miał bliźniaczkę, nie mieli podstaw, by nie uwierzyć. Przy kolacji, Oliver zaczął okazywać jawne zainteresowanie moją osobą. Może nie będzie to takie trudne, by niedowiarek uwierzył. Dałam sobie cztery miesiące czasu na to. Jak się nie powiedzie, znikam stąd i już nigdy o mnie nie usłyszy. Nie mam zamiaru go męczyć swoją osobą. Jeśli chce, niech dalej tkwi w iluzji zmarłej siostry.
To wszystko.
Otworzyłam oczy i zapatrzyłam się w sufit.
Kim jest Maria? Nie wiem dlaczego, ale na to pytanie jakoś nie chciałam usłyszeć odpowiedzi. W każdym razie, nie byłaby to radosna opowieść.
W tej chwili przede wszystkim interesowała mnie odpowiedź na pytanie, dlaczego jesteśmy młodzi. Żyjemy już około 80 lat, a wciąż jesteśmy młodzi.
Wyszłam z łazienki po 20 minutach i zeszłam na dół do jadalni. Wcześniej słyszałam już, że mieszkańcy Niflheim powoli przygotowują się do śniadania, toteż kiedy zeszłam, większość domowników już zajmowała miejsca przy stole. Brakowało tylko mojego brata, Davida, Evy i Hrabiego.
........................................................................................................
Brakująca czwórka siedziała aktualnie w gabinecie Hrabiego. David, Eva i Oliver siedzieli naprzeciw gospodarza domu, przy jego biurku.
-         Dzisiaj jedziecie do Oslo. Całą gromadą. Dostaliście zadanie. Lavish spotka się za wami na miejscu i poda wytyczne co do zadania. Spotkacie się tam gdzie zawsze. Chłopaki, podzielcie się na dwa zespoły. Evo, zabierz w czasie zadania chłopaków Olivię na zwiedzanie po Oslo.
-         Tak jest! – odparli wszyscy na raz
-         Kwestię podziału ustalcie między sobą. Chciałbym teraz porozmawiać z Oliverem na osobności. Idźcie na śniadanie, zaraz dołączymy.
David i Eva udali się w stronę drzwi. Chłopak przepuścił Evę w drzwiach i zerknąwszy na moment w stronę brata, wyszedł.
Zapadła chwila ciszy, w której Hrabia usilnie próbował wyglądać na rodzica, mającego zaraz skarcić dziecko.
-         Wiem, co zaraz powiesz... – zaczął Oliver
-         Nie do końca to, co możesz myśleć. – odparł, poddając się w próbach daremnego udawania starszego. Dobrze wiedział jaka była przykra prawda. Jego rysy złagodniały.-Wiem, że nic mi do tego i nie mam prawa zwracać ci uwagi, ale chcę jedynie, byś mnie wysłuchał.
-         Słucham. – odparł obojętnie czarnowłosy, wiedząc co za chwilę może usłyszeć.
-         Nie będę cię pouczał, ale myślę, że jesteś na tyle dojrzały, by wiedzieć, że nie postąpiłeś elegancko z Olivią.
-         Czy ty próbujesz brzmieć jak rodzic? – spytał Oliverek z uniesionymi brwiami.
-         Aż tak źle udaję?
-         Tragicznie – zaśmiał się w odpowiedzi.
Atmosfera natychmiast się rozluźniła.
-         Mówiąc krótko, chcę tylko byś dał Olivii szansę. Widać, że jesteście sobą zainteresowani i nie próbuj zaprzeczać! Naprawdę powinniście pogadać.
-         Porozmawiam dziś z Lavishem na jej temat. Może on coś...
-         Ale nie sugeruj się tym, co on ci powie, Najlepiej dowiedz się tego z pierwszej ręki. Na podstawie informacji od Lava, zweryfikuj prawdę, która powie ci siostra.
-         Mam nadzieję, że wiesz co mówisz.
-         Słuchaj, wiem, że jesteś przezorny po sytuacji z Marią, ale ona nie jest nią. Nigdy nie będzie.
-         Momentami mi ją przypomina.
-         Bo nie możesz zapomnieć. Mimo wszystko.

Na to Oliver nie miał żadnej odpowiedzi. Hrabia miał po prostu rację i nie mógł temu zaprzeczyć. Spuścił tylko głowę, odwrócił się na pięcie i wyszedł bez słowa. 
........................................................................................
Oto jestem z powrotem. 
Długo mnie nie było i wiem, że się stęskniliście. 
Śmierć, choroba, matury. Tyle się działo u mnie ostatnio, że nie miałam chwili ani zapału, by przepisać nexta na kompa. 
Miałam dużo zaległości po zapaleniu krtani, ale zaskakująco szybko udało mi się je nadrobić. 
Dziś był też ostatni dzień matur próbnych, więc już cieszę się, że to już za mną. Teraz następny przystanek: kwietniowe matury.
Ale na razie mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.
Jak zawsze, zostawcie po sobie ślad pod spodem, bo to bardzo pomaga :) 
Trzymajcie się i do nexta. 

P.S Chciałabym bardzo podziękować Ticci, za takie wsparcie. Te dwugodzinne rozmowy są dla mnie najważniejszymi momentami dnia. Dziękuję <3 <3 Koniecznie zrobimy to opowiadanie collab, bo Diana i Olivia aż się o to dopraszają :D TRZEBA, ALBO NIE JESTEŚMY BAMBINOS :D :D  (nie wiem jaki to ma związek, ale gites :D ) I dzięki za motywację do pisania, bo wiem że chociaż jedna osoba to czyta. Dopóki będzie ta jedna osoba, nie przestanę tego pisać. I dawaj nexta, bo czekam jak na kolcach :D